piątek, 22 stycznia 2016
Droga do Lalibeli
Poszukiwacze zaginionej arki
![]() |
| Piazza i wielki figowiec |
![]() |
| Kolorowe fasady w Aksum |
![]() |
| Wielka stella |
![]() |
| Stary kościół St. Mary of Zion (trzeci z kolei) |
![]() |
| Stella króla Ezany |
![]() |
| Kaplica gdzie ma być przechowywana Arka Przymierza |
wtorek, 19 stycznia 2016
Lalibela
![]() |
| Bet Giyorgis |
![]() |
| Wejście do grupy południowej przez tunel - Bet Amanuel |
![]() |
| Bet Maryam |
środa, 13 stycznia 2016
Jezioro Tana
![]() |
| Azuwa Maryam |
![]() |
| Azuwa Maryam |
sobota, 9 stycznia 2016
Tis Abay (Smoke of the Nile)
Wioska, podobno ok. 5 tyś. mieszkańców, prawie w ogóle nie jest skażona współczesnością. Oczywiście działają komórki, są plastiki, coca-cola i t-shirty. Prawdopodobnie gdzieniegdzie jest także prąd. Kto chce zobaczyć, niech przyjedzie komunikacją publiczną. Nie będzie żałował. Kto nie chce niech nie przyjeżdża w ogóle albo wynajmie klimatyzowany samochód z kierowcą, który z pewnością będzie przekonywał, że białemu człowiekowi, bez specjalistycznej asysty, grozi tu śmiertelne niebezpieczeństwo kiedy tylko postawi obutą sandałem trekingowym stopę w tej abisyńskiej głuszy. Nie jestem pewien, czy skarby Lalibeli przebiją dzisiejsze rustykalne doświadczenie Tis Abay. Ja już żałuję, że nie zostaliśmy tam na noc. Myślę, że jeżeli jeszcze tu kiedyś przyjadę, to naprawię swój błąd i postaram się zrobić plan wycieczki bardziej rustykalny.
Powrót. Autobusik stał na przystanku. Model o nieco lepszej prezencji od poprzedniego. Przed drzwiami czekał tłum. Thomas powiedział, abyśmy poczekali, a on zajmie nam miejsca. Gdyby nie on nie weszlibyśmy do środka, nie mówiąc o zajęciu miejsc siedzących. W czasie odjazdu i aż do połowy drogi autobus był wypełniony ludźmi i towarami w takim stopniu, że można to skwitować tylko analogią do sardynek w puszcze.
Muszę przyznać, że lubię takie swojskie klimaty. Tylko w taki sposób mogę zobaczyć, jak naprawdę żyją zwykli ludzie w danym kraju. Agnieszce podobała się dziś dopiero droga powrotna. Na ile ją znam, to z czasem dostrzeże urok obu naszych dzisiejszych środków lokomocji.
W Etiopii jest sporo broni. W nocy (czyli od ok. 19.00) po miastach krążą patrole z bronią automatyczną. Przed naszym hotelem w Bahir Dar po zmroku stoi boy w płaszczu z antycznym karabinem mausera na ramieniu. Pastuszkowie pilnują swoich zwierząt z AK-47 niedbale przewieszonym przez ramię. Można powiedzieć, że takie śmiercionośne przedmioty są tu traktowane bardzo powszednio, trochę jak parasol. Dobrze to obrazuje sytuacja z naszego autobusu powrotnego z Tis Abay do Bahir Dar. Jechało z nami co najmniej kilku pasażerów z AK-47. Jeden automat wisiał dokładnie nad nami, drugi wpijał mi się w bok, a zwisająca lufa trzeciego opierała się o moją stopę. Jeżeli właściciel takiej zabawki uznawał, że jest mu zbyt niewygodnie, to po prostu przekazywał ją do potrzymania innemu pasażerowi, który miał lepsze miejsce. Przy czym absolutnie nie czułem się zagrożony ewentualnym umyślnym zachowaniem uzbrojonych gentelmanów. Nie były to zresztą żadne zabijaki, ale zwyczajni panowie np. jadący z zakupami w jednej ręce i z automatem w drugiej. Powodem do pewnej refleksji było tylko to, czy wszystkie automaty były przeładowane lub należycie zabezpieczone. Co ciekawe nie pamiętam, aby w moich trzech przewodnikach wspominano o takich dość powszechnych okolicznościach przyrody...
Drugą liczną grupę pasażerów naszego autobusiku do Bahir Dar stanowili prawdopodobnie dealerzy khatu (czy raczej chatu, jak nazywają go miejscowi). Wieźli oni bowiem do miasta całe siatki tej rośliny, która podobno jest tu całkowicie legalna.
My, jako trzecia kategoria pasażerów, też nie byliśmy wcale lepsi. Przez całą drogę nie ustąpiliśmy bowiem miejsca siedzącego żadnej osobie z czwartej kategorii pasażerów, do których należało zaliczyć staruszków i matki z dziećmi na ręku.
Jutro znowu musimy wstać bardzo wcześnie. O godz. 08.00 (o 02.00 czasu etiopskiego) mamy się stawić na przystani. Popłyniemy łódką do klasztorów na jeziorze Tana i do Blue Nile outlet.
![]() | |
![]() |
| Czyja ręka, czyja noga, czyj automat AK-47? |
![]() |
| W autobusie z Tis Abay. |
![]() |
| Przełomy Nilu w styczniu 2016. |
piątek, 8 stycznia 2016
Gena raz jeszcze
Gena_film 1 , Gena_film 2
Gena_film 3 , Gena_film 4
![]() | ||||
| Oferta handlowa z okazji Gena w Gondarze. |
Bahir Dar
Jutro musimy wstać baaardzo rano, aby zdążyć na busika do Tis Abay (Blue Nile Falls).
![]() |
| Injera z dodatkami. |
środa, 6 stycznia 2016
Gondar
Budynki w kompleksie Fasil Ghebi znajdują się w stanie co najmniej uporządkowanych ruin. Niemniej jednak miejsce jest absolutnie fascynujące. Po pierwsze można je zwiedzić praktycznie w samotności. Od czasu do czasu przemykają tylko nieliczni lokalni turyści i bardzo rzadko pojedyncze blade twarze, zazwyczaj pod opieką swoich troskliwych przewodników. W tle konkurują ze sobą zaśpiewy muezinów z miejscowych meczetów z pieśniami z kościołów znajdujących się w obrębie murów.
Podobnie nastrojowo jest w łaźniach. Tu turystów jest jeszcze mniej. Jeśli ktoś nie był jeszcze w Siem Reap, to roślinność jaka tu występuje da odwiedzającemu namiastkę wyobrażenia świątyń pochłoniętych przez dżunglę w Kambodży. Tu jednak wszystko jest pod względną kontrolą człowieka, gdyż etiopscy chrześcijanie nie porzucili swoich miast i kościołów. W czasie świąt Timkat, czyli Trzech Króli (od 19 do 21 stycznia) ogromny basen, który tu się znajduje, jest napełniany wodą i służy do zbiorowej ceremonialnej kąpieli.
![]() |
| Pałac króla Fasiladasa |
![]() |
| Łaźnie króla Fasiladasa |
![]() |
| Łaźnie króla Fasiladasa |
![]() |
| Kościół Debre Berhan Selassie |
![]() |
| Kościół Debre Berhan Selassie |
wtorek, 5 stycznia 2016
Reorganizacja
![]() |
| Katedra Św. Trójcy |
niedziela, 3 stycznia 2016
Gena i Timkat
Gena (w 2016 r. przypada 07 stycznia) i Timkat, czyli koptyjskie Boże Narodzenie i Trzech Króli. Szczyt szczytów turystycznych i pielgrzmkowych w Lalibeli (Gena) i Gondarze (Timkat). Ogólnie trzeba dodać, choć może bez większego związku z treścią posta, że jest tu obecnie 2008 r.
To także doskonała okazja, aby haniebnie wykorzystać nadwyżkę popytu nad podażą i wystawić cenę za noclegi pięciokrotnie wyższą w stosunku do normalnej. To już nie jest żaden high season, ale zwykły rozbój. Namiastkę tego widziałem w 2013 roku w Birmie.
Dość powiedzieć, że dziś zatelefonowano do mnie z Nigerii (gdzie mieści się siedziba firmy prowadzącej serwis www.jovago.com) z informacją, że nasza rezerwacja jest odwołana. Muszę przemyśleć co z tym fantem zrobić do jutra. Może da się zmienić lot do Lalibeli na np. Aksum? I niech pan z hotelu w Lalibeli sam sobie śpi w pokoju z pluskwami za 100$ za nockę.
Drugim rozwiązaniem będzie rezerwacja hotelu za ok. 100-120$, który będzie tego wart.
Podsumowując jest to chyba ostatni nasz wyjazd gdziekolwiek do kraju typu Etiopia w szczycie sezonu. No chyba, że wygram w lotto.
Na zdjęciu poniżej Katedra Św. Jerzego w Addis Ababa.
Addis Ababa
03 stycznia 2016 r.
Pierwszy cały dzień w Addis Ababa. No właśnie - Addis Ababa. Nie Addis Abeba.
Pierwsze kroki skierowaliśmy do Muzeum Narodowego. Gwoździem programu jest tam skamielina naszej babci, czyli słynna Lucy (na zdjęciu poniżej). Resztę ekspozycji można pokonać rączym truchtem. Innym eksponatem, który wzbudził moje zainteresowanie był naszyjnik z agrafek.
Kolejną atrakcją na naszej trasie była dziś Katedra Św. Jerzego (chwilowo zamknięta; może uda się ją jeszcze nawiedzić jutro, o ile wstaniemy odpowiednio wcześnie, aby zmieścić się między nabożeństwami☺) oraz przyległe muzeum z dość interesującą, ale małą i zakurzoną ekspozycją. Wstęp bez przewodnika to wydatek 50 Birr.
Jutro zamierzamy pójść do kantoru, Katedry Św. Trójcy i na Merkato. Nie ma to jak ambitny plan...
Dziś oswoiliśmy już całkiem sprawnie komunikację publiczną w Addis. Konkretnie system minibusów oraz nadziemne metro. Minibusy mają stałe trasy. Wystarczy się tylko zorientować z podstawami topografii miasta i z rozkładem "dworców" minibusów, a taksówki będą zbędne.
Dziś nie będę jeszcze oceniał stolicy Etiopii, ale raczej nie jest to urodziwe miasto. Jest takich wiele na Świecie. Widziałem ich wiele w Azji i Ameryce południowej.
Jest to konieczna brama do Etiopii, ale rozsądnie jest jechać dalej jak tylko zorganizujemy dalszy ciąg wycieczki.
Na zdjęciu poniżej Ms. Lucy.
piątek, 1 stycznia 2016
Nowy Rok 2016
30 grudnia 2015 r. Turkish Airlines anulował nam lot. W zamian zaproponowali połączenie 9 godzin później przez Wiedeń albo Frankfurt. Wybraliśmy Wiedeń, bo przewidywał dłuższą przesiadkę, co jest bezpieczniejszą opcją i dla pasażera i dla pewności odbioru bagażu w porcie docelowym.
W Nowy Rok, czyli w dzeń wyjazdu, nieco zaspalismy i zamiast wyjeżdżać z domu ok. 09.00, aby bezpiecznie dotrzeć do Pragi, obudzilismy się o 09.15. Ja nie byłem jeszcze spakowany... Finalnie zdążyliśmy, ale po drodze obmyślałem już alternatywne zimowe wakacje w Czechach bez nart. Z czasem okaże się też, czego zapomnieliśmy. Paszporty mamy. Pieniądze chyba też są.
Za chwilę mamy boarding na lot do Addis Abeby. Lecimy Ethiopian Airlines. Być może będzie z tego jakiś bonus na trasach krajowych. Jeśli nie, to przynajmniej pierwszy raz zapoznamy się z B787.






















