Przyjechaliśmy do Bahir Dar. Wedle planu mieliśmy tu dotrzeć wczoraj, ale przy śniadaniu w Tele Cafe w Godarze poznaliśmy Monikę i Fryderyka. Mimo pokoleniowej, niestety, różnicy wieku zapomnieliśmy się w rozmowie przy śniadaniu i później przy kolacji tak, że musieliśmy zostać jeden dzień dłużej w Gondarze.
Spotkania z Rodakami za granicą są różne. Najprzyjemniejsze, które pozostają w naszej pamięci, to poznanie Beaty i Ewy w Bagan (utrzymujemy kontakt do dnia dzisiejszego i wierzę, że tak pozostanie), z małżeństwem z małymi dzieciakami podczas trekingu w Patagonii, z Emilką, która zasiedziała się na końcu świata w Puerto Natales (też od czasu do czasu wymieniamy e-maile). Chciałbym też bardzo podtrzymać kontakt z niezwykłymi osobami które poznaliśmy wczoraj. Monika i Frydryk są niewątpliwie wspaniałymi ludźmi z ogromną ciekawością życia i świata, ale także z bardzo realnym postrzeganiem rzeczywistości.
Dlatego wyprowadziliśmy się z Michael Hotel w Gondarze dopiero dzisiaj (pobyt tam kosztował 900 Birr za trzy noce; zapłaciliśmy gotówką, gdyż www.jovago.com to zupełnie niewiarygodna firma, choć po interwencji w banku zwolniona została blokada środków). Tuktuk na dworzec autobusowy to wydatek 15 Birr, a minibus do Gondaru kosztuje ok. 80 Birr za osobę (odchodzi co 30 min.). Przewodnik Brandta mówi o 3,75$, czyli raczej nie przepłaciliśmy zbyt dużo, choć naganiaczy jest na dworcu całe mrowie. Podróż trwa nieco ponad 3 godziny w bardzo intymnych warunkach. Doliczyłem się 16 dorosłych pasażerów, dwóch niemowląt, kierowcy i biletera. Bagaże jechały na dachu. Po drodze busik zatrzymywał się na dwóch policyjnych punktach kontroli (obowiązkowe obmacywanie mężczyzn, z wyjątkiem mnie) oraz w punkcie sprzedaży, jak się okazało, khatu. Nie skorzystałem.
Zamieszkaliśmy w Blue Nile Hotel. Warunki bardzo przyzwoite. Rezerwację zrobiłem rano przez telefon (przydało się w końcu, że zostałem abonentem ethiotelecom) za 30$ za noc ze śniadaniem (www.jovago.com proponował cenę 46$, a www.booking.com 35$). Cena obejmuje śniadanie i jest internet działający też w pokoju (przynajmniej w naszym nr 216). Znowu w pokoju typu single, czyli z łóżkiem typu double, był tylko jeden ręcznik. Na prośbę o dodatkowy ręcznik otrzymaliśmy trzy. Nadmienię jeszcze, że w łazience mieszkał malutki karaluszek. Nie przeżył spotkania z moim japonkiem.
Jutro musimy wstać baaardzo rano, aby zdążyć na busika do Tis Abay (Blue Nile Falls).
Jutro musimy wstać baaardzo rano, aby zdążyć na busika do Tis Abay (Blue Nile Falls).
![]() |
Injera z dodatkami. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz