piątek, 8 stycznia 2016

Bahir Dar

07 - 08 stycznia 2008 r, tfu... 2016 r.

Przyjechaliśmy do Bahir Dar. Wedle planu mieliśmy tu dotrzeć wczoraj, ale przy śniadaniu w Tele Cafe w Godarze poznaliśmy Monikę i Fryderyka. Mimo pokoleniowej, niestety, różnicy wieku zapomnieliśmy się w rozmowie przy śniadaniu i później przy kolacji tak, że musieliśmy zostać jeden dzień dłużej w Gondarze.

Spotkania z Rodakami za granicą są różne. Najprzyjemniejsze, które pozostają w naszej pamięci, to poznanie Beaty i Ewy w Bagan (utrzymujemy kontakt do dnia dzisiejszego i wierzę, że tak pozostanie), z małżeństwem z małymi dzieciakami podczas trekingu w Patagonii, z Emilką, która zasiedziała się na końcu świata w Puerto Natales (też od czasu do czasu wymieniamy e-maile). Chciałbym też bardzo podtrzymać kontakt z niezwykłymi osobami które poznaliśmy wczoraj. Monika i Frydryk są niewątpliwie wspaniałymi ludźmi z ogromną ciekawością życia i świata, ale także z bardzo realnym postrzeganiem rzeczywistości.

Dlatego wyprowadziliśmy się z Michael Hotel w Gondarze dopiero dzisiaj (pobyt tam kosztował 900 Birr za trzy noce; zapłaciliśmy gotówką, gdyż www.jovago.com to zupełnie niewiarygodna firma, choć po interwencji w banku zwolniona została blokada środków). Tuktuk na dworzec autobusowy to wydatek 15 Birr, a minibus do Gondaru kosztuje ok. 80 Birr za osobę (odchodzi co 30 min.). Przewodnik Brandta mówi o 3,75$, czyli raczej nie przepłaciliśmy zbyt dużo, choć naganiaczy jest na dworcu całe mrowie. Podróż trwa nieco ponad 3 godziny w bardzo intymnych warunkach. Doliczyłem się 16 dorosłych pasażerów, dwóch niemowląt, kierowcy i biletera. Bagaże jechały na dachu. Po drodze busik zatrzymywał się na dwóch policyjnych punktach kontroli (obowiązkowe obmacywanie mężczyzn, z wyjątkiem mnie) oraz w punkcie sprzedaży, jak się okazało, khatu. Nie skorzystałem.

 Zamieszkaliśmy w Blue Nile Hotel. Warunki bardzo przyzwoite. Rezerwację zrobiłem rano przez telefon (przydało się w końcu, że zostałem abonentem ethiotelecom) za 30$ za noc ze śniadaniem (www.jovago.com proponował cenę 46$, a www.booking.com 35$). Cena  obejmuje śniadanie i jest internet działający też w pokoju (przynajmniej w naszym nr 216). Znowu w pokoju typu single, czyli z łóżkiem typu double, był tylko jeden ręcznik. Na prośbę o dodatkowy ręcznik otrzymaliśmy trzy. Nadmienię jeszcze, że w łazience mieszkał malutki karaluszek. Nie przeżył spotkania z moim japonkiem.

Jutro musimy wstać baaardzo rano, aby zdążyć na busika do Tis Abay (Blue Nile Falls).

Injera z dodatkami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz