03 stycznia 2016 r.
Pierwszy cały dzień w Addis Ababa. No właśnie - Addis Ababa. Nie Addis Abeba.
Pierwsze kroki skierowaliśmy do Muzeum Narodowego. Gwoździem programu jest tam skamielina naszej babci, czyli słynna Lucy (na zdjęciu poniżej). Resztę ekspozycji można pokonać rączym truchtem. Innym eksponatem, który wzbudził moje zainteresowanie był naszyjnik z agrafek.
Kolejną atrakcją na naszej trasie była dziś Katedra Św. Jerzego (chwilowo zamknięta; może uda się ją jeszcze nawiedzić jutro, o ile wstaniemy odpowiednio wcześnie, aby zmieścić się między nabożeństwami☺) oraz przyległe muzeum z dość interesującą, ale małą i zakurzoną ekspozycją. Wstęp bez przewodnika to wydatek 50 Birr.
Jutro zamierzamy pójść do kantoru, Katedry Św. Trójcy i na Merkato. Nie ma to jak ambitny plan...
Dziś oswoiliśmy już całkiem sprawnie komunikację publiczną w Addis. Konkretnie system minibusów oraz nadziemne metro. Minibusy mają stałe trasy. Wystarczy się tylko zorientować z podstawami topografii miasta i z rozkładem "dworców" minibusów, a taksówki będą zbędne.
Dziś nie będę jeszcze oceniał stolicy Etiopii, ale raczej nie jest to urodziwe miasto. Jest takich wiele na Świecie. Widziałem ich wiele w Azji i Ameryce południowej.
Jest to konieczna brama do Etiopii, ale rozsądnie jest jechać dalej jak tylko zorganizujemy dalszy ciąg wycieczki.
Na zdjęciu poniżej Ms. Lucy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz