wtorek, 19 stycznia 2016

Lalibela

12 – 13 stycznia 2016 r.

Zwiedzanie kościołów Lalibeli zaplanowaliśmy na dwa dni. Można to załatwić w jeden dzień, ale nie mogliśmy sobie w tym miejscu pozwolić na bylejakość. Nie w Lalibeli. Warto tu obejrzeć wszystko spokojnie i dokładnie, a nawet wrócić w ulubione miejsce jeszcze raz o innej porze dnia, gdy słonko świeci z innej strony. Mała jest szansa na ponowną wizytę, a gdy jakimś cudem jeszcze tu zawitamy zastaniemy zupełnie inny świat.

Lalibela jest położona bardzo wysoko w górach, na poziomie 2.630 m.n.p.m. Podobno liczy ok. 20.000 mieszkańców. Gdyby pominąć kościoły króla Lalibeli, nie ma po co tu właściwie przyjeżdżać. Dokładnie tak samo jak w przypadku Agry. Gdyby nie Taj Mahal i Czerwony Fort nie istniałaby dla turystów.

Kościoły są pogrupowane w dwóch zespołach. W północnym (północno-zachodnim) są Bet Medhane Alem, Bet Myriam razem z Bet Meskel i Bet Danaghel oraz Bet Golghota razem z Bet Mikael. Bet Golghota jest właściwie kaplicą Bet Mikael i są tam cztery piękne płaskorzeźby świętych, niektóre już w całkowitym zaniku. Niestety nie jest on dostępny dla kobiet, które muszą poczekać w przechodnim Bet Mikael. Nieopodal leży grupa południowa (południowo-wschodnia), która składa się z Bet Gabriel-Rufael (obecnie zamknięty na czas remontu; mocno pozorowanego), Bet Merkorios, Bet Amanuel i Bet Aba Libanos. Po drugiej stronie drogi, w odosobnieniu, znajduje się kościół Św. Jerzego (Bet Giyorgis), prawdziwa gwiazda Lalibeli. Wszystkie kościoły, oprócz Św. Jerzego, są obecnie zabudowane zadaszeniami. Ma je to chronić przez negatywnymi skutkami czynników atmosferycznych, ale szkodzi kompozycji fotografii. Wewnątrz kościołów jest mało światła. Jest też co najmniej jeden długi ciemny tunel w grupie południowej. Zatem dobra latarka bardzo się przydaje.

Szczegółów zwiedzania kościołów nie ma sensu opisywać. Trzeba tu przyjechać i samemu poczuć się trochę jak Indiana Jones. Dość powiedzieć, że pominąwszy wielkie święta, nawet w styczniu, czyli w szczycie sezonu, jest tu bardzo mało turystów. Przewijają się pojedyncze niezależne sztuki oraz co najwyżej jedna lub dwie zorganizowane grupy. Moim zdaniem można też pominąć wynajęcie przewodnika, gdyż opisy zawarte w książkach są wystarczające. Lepiej jest móc swobodnie przystanąć wtedy, kiedy nam będzie to odpowiadało, a nawet zabłądzić od czasu do czasu. Trzeba też podkreślić, że żaden z kościołów skalnych Lalibeli nie jest dużym obiektem. Nie ma tam też ogromnej ilości detali wymagającej szczegółowego omówienia. Największym kościołem, z zewnątrz nieco nawiązującym do konstrukcji greckiej świątyni antycznej (z kolumnadą), jest Bet Medhane Alem. Najlepiej zdobiony jest Bet Myriam (freski i płaskorzeźby). Największe wrażenie robi niewątpliwie Bet Giyorgis. Ten ostatni mówi sam za siebie (częściowo jak na poniższych fotografiach). Mój zasób słów i zdolność do budowy zdań niczego nowego tu nie przyczyni. W szczególności mój opis nie doda nic do jego prostoty, symetrii i szlachetności formy oraz tajemnicy, jaką w sobie skrywa ten monolit. Nie potrafię też opisać zapachu, jaki zastajemy, gdy wkraczamy do jego ciemnego wnętrza. Trudno jest też mi jednoznacznie powiedzieć, czy Bet Giyorgis został wybudowany, wyrzeźbiony, czy raczej uwolniony ze skrywającego go kamienia.

Na marginesie wspomnieć też należy, że w niektórych miejscach podczas zwiedzania trzeba się przeciskać przez ciasne otwory, wspinać, schodzić stromymi schodkami i po drabinach albo przemieszczać się ciemnymi korytarzami (co nawiązuje to do przejścia z piekła do nieba).

Jeśli mamy czas, ochotę i odpowiedni budżet możemy wynająć samochód z kierowcą, aby zwiedzić inne skalne kościoły wokół Lalibeli. Nasz budżet nie pozwalał na taką ewentualność. Częściowo odpowiedzialni są za to Jacek i Ewa, o których dezercji cały czas pamiętamy. Koszty wstępów do tych kościołów nie są wliczone do ceny biletu do kompleksu w samej Lalibeli i są znaczne zważywszy liczbę tych świątyń.

Po trzech nocach w Lalibeli w dniu 14 stycznia 2016 r. odlecieliśmy do Aksum (cena biletu 41 $). Podróż lądem trwałaby dwa dni. Rachunek i decyzja były zatem proste.



Bet Giyorgis
Wejście do grupy południowej przez tunel - Bet Amanuel
Bet Maryam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz