05 i 06 stycznia 2016 r.
Rannym lotem Ethiopian Airlines przylecieliśmy na malutkie lotnisko w Gondarze. Mieści się ono ok. 13 kilometrów od miasta. Za transport busikiem zapłaciliśmy po 50 Birr od osoby.
Na dzień dobry w naszym hoteliku (Hotel Michael) czekała nas awantura pomiędzy jednym z gości (Sudańczykiem w delegacji) i recepcjonistami. Pan Sudańczyk (imienia nie znam) oddał w recepcji swoje ubrania do pralni. Niestety ubrania zaginęły. Recepcjoniści nie umieli wytłumaczyć, co się z nimi stało. Pan Sudańczyk nalegał na zwrot jego rzeczy albo na wypłatę odszkodowania. W pewnym momencie myślałem, że dojdzie do rękoczynów. Obyło się jednak bez bójki. Panowie z recepcji już mieli ustalić kwotę odszkodowania, ale nie było zgody co do ilości sztuk odzieży. W pewnym momencie Pan Sudańczyk gdzieś zniknął i wtedy ja nieśmiało zapytałem, czy możemy się już zameldować w hotelu. Móc oczywiście mogliśmy, jednakże panowie z recepcji oznajmili, że www.jovago.com nie przesyła im pieniędzy z bookingów. Ja wówczas miałem na karcie blokadę opłaty za trzy noce z góry, potwierdzający e-mail od www.jovago.com informujący, że wszystko jest ok., a także e-mail z kasacją rezerwacji z uwagi na nieprzesłanie pośrednikowi kopii mojego paszportu i kopii karty kredytowej (sic!). To ostatnie miało być podyktowane względami mojego bezpieczeństwa...
Wówczas pojawił się właściciel hotelu i powiedział, że oczywiście możemy się wprowadzić. Nasz pokój w nomenklaturze etiopskiej jest typu double, gdyż posiada dwa łóżka (czyli normalnie byłby to twin). Pokój typu single ma natomiast jedno łóżko, które zazwyczaj nadaje się dla dwóch osób. Zawsze jakaś oboczność jest potrzebna dla urozmaicenia innostrańcom życia. Cena za noc 390 Birr, czyli ok. 19$. Pokój ma ułamaną klamkę w drzwiach od zewnątrz, czyli drzwi są właściwie zatrzaskowe. Mamy łazienkę z potężnym panelem prysznicowym, ale nie ma zasłonki. Dlatego podczas kąpieli moczy się cała podłoga w łazience. Standard na warunki afrykańskie jest dobry, ale na warunki europejskie bardzo słaby. Co ciekawe już drugi raz w pokoju dla dwóch osób w Afryce otrzymujemy jeden ręcznik... Co ważne i co świadczy o względnej czystości, to po pierwszej nocy nie znalazłem żadnych śladów działalności pluskiew, ale nie chodzi mi tu jednak o działalność wywiadowczą;). Jest zatem dobrze. Prawdą jest także to, że gdyby mieszkała tu osoba z branży wykańczania mieszkań, architekt albo - nie daj Bóg - PPD, to z rozpaczy wyskoczyłaby przez okno. Oczywiście pod warunkiem, że zdołałaby je otworzyć.
W Gondarze do obejrzenia są właściwie trzy obiekty.
Na pierwszy ogień poszedł Kościół Debre Berhan Selassie. Wstęp 100 Birr z uprawnieniem do fotografii także ze statywu wewnątrz kościoła, co jest ważne z uwagi na freski. Co do zasady nie powinno się wchodzić do kościoła, jeżeli w dniu odwiedzin lub poprzedzającym uprawiało się seks albo jeżeli kobieta ma okres.
Sam kościół jest otoczony murem z dwunastoma basztami i trzynastą - bramą wyobrażającą Chrystusa jako lwa Jehowy. We wnętrzu zachowane są piękne freski. Na suficie są wymalowane rzędy cherubinków, jedna ściana zawiera przedstawienie historii z życia Chrystusa. Druga obrazuje historie świętych. Pierwszy kościół w tym miejscu powstał pod koniec XVII w. Wśród malowideł znajduje się jedno niepoprawne politycznie w stosunku do proroka Mahometa prowadzonego do piekła przez samego diabła. Cały kompleks i freski są piękne i tajemnicze. Warto tu przyjść zwłaszcza, że nie ma tłumów odwiedzających.
Drugiego dnia, tuż po śniadaniu, czyli ok. 12.30, udaliśmy się do kompleksu zwanego Fasil Ghebbi. Jest to zespół budynków (zamków lub pałaców - Royal Enclosure) o wyglądzie cokolwiek europejskim, który jest otoczony murem z basztami. Całodzienny bilet kosztuje 200 Birr i obejmuje możliwość wstępu do położonych nieco poza miastem łaźni króla Fasiladasa (dojazd minibusem z uliczki poniżej Piazza - w dół od Tele Cafe; koszt 1,5 Birr od osoby; trzeba wysiąść koło skrzyżowania, gdzie mieści się politechnika, a właściwie szyld z takim napisem i gdzie w lewo droga prowadzi na lotnisko).
Budynki w kompleksie Fasil Ghebi znajdują się w stanie co najmniej uporządkowanych ruin. Niemniej jednak miejsce jest absolutnie fascynujące. Po pierwsze można je zwiedzić praktycznie w samotności. Od czasu do czasu przemykają tylko nieliczni lokalni turyści i bardzo rzadko pojedyncze blade twarze, zazwyczaj pod opieką swoich troskliwych przewodników. W tle konkurują ze sobą zaśpiewy muezinów z miejscowych meczetów z pieśniami z kościołów znajdujących się w obrębie murów.
Podobnie nastrojowo jest w łaźniach. Tu turystów jest jeszcze mniej. Jeśli ktoś nie był jeszcze w Siem Reap, to roślinność jaka tu występuje da odwiedzającemu namiastkę wyobrażenia świątyń pochłoniętych przez dżunglę w Kambodży. Tu jednak wszystko jest pod względną kontrolą człowieka, gdyż etiopscy chrześcijanie nie porzucili swoich miast i kościołów. W czasie świąt Timkat, czyli Trzech Króli (od 19 do 21 stycznia) ogromny basen, który tu się znajduje, jest napełniany wodą i służy do zbiorowej ceremonialnej kąpieli.
Budynki w kompleksie Fasil Ghebi znajdują się w stanie co najmniej uporządkowanych ruin. Niemniej jednak miejsce jest absolutnie fascynujące. Po pierwsze można je zwiedzić praktycznie w samotności. Od czasu do czasu przemykają tylko nieliczni lokalni turyści i bardzo rzadko pojedyncze blade twarze, zazwyczaj pod opieką swoich troskliwych przewodników. W tle konkurują ze sobą zaśpiewy muezinów z miejscowych meczetów z pieśniami z kościołów znajdujących się w obrębie murów.
Podobnie nastrojowo jest w łaźniach. Tu turystów jest jeszcze mniej. Jeśli ktoś nie był jeszcze w Siem Reap, to roślinność jaka tu występuje da odwiedzającemu namiastkę wyobrażenia świątyń pochłoniętych przez dżunglę w Kambodży. Tu jednak wszystko jest pod względną kontrolą człowieka, gdyż etiopscy chrześcijanie nie porzucili swoich miast i kościołów. W czasie świąt Timkat, czyli Trzech Króli (od 19 do 21 stycznia) ogromny basen, który tu się znajduje, jest napełniany wodą i służy do zbiorowej ceremonialnej kąpieli.
Jest jeszcze kilka obiektów do zobaczenia w pobliżu Gondaru oraz po drodze pomiędzy Gondarem i Bahir Dar. Gondar jest też miejscem, gdzie można zorganizować wycieczkę w góry Simien. My jednak z Gondaru pojedziemy do Bahir Daru (chcemy bowiem zobaczyć Lalibelę przed Timkatem, gdzie wówczas znowu ceny szybują pod niebiosa). Zobaczymy jak później ułoży się nasza droga. Jeżeli będziemy mieli czas to albo pojedziemy do Somalilandu albo w góry. Obecnie bardziej pociąga mnie jednak Somaliland. Góry Simien prawdopodobnie będą musiały poczekać do następnego razu.
![]() |
Pałac króla Fasiladasa |
![]() |
Łaźnie króla Fasiladasa |
![]() |
Łaźnie króla Fasiladasa |
![]() |
Kościół Debre Berhan Selassie |
![]() |
Kościół Debre Berhan Selassie |
Trzymamy za Was kciuki. Relacja z podróży ekstra. Grześ fajnie pisze, wiec może pora na zmianę zawodu. Podróżnik reporter czy coś w tym stylu byłoby bardzo ok. Śledzimy na bieżąco Wasze wpisy. J. nawet się od nich zdążył uzależnić, czyta w korkach i zaraz dzwoni do E. uprzejmie donosząc, co go ominęło. Złośliwa bestia. Pozdrawiamy. EJ.
OdpowiedzUsuń